środa, 14 września 2016

Dragon Age – Angst, Everybody Dies AU
Carver nigdy nie wraca spod Ostagaru. Hordy pomiotów są zbyt szybkie – pochłaniają Lothering jeszcze zanim ktokolwiek pomyśli o ucieczce. Nigdy nie mieli szansy na przeżycie. Nikt z Hawke’ów nie miał.
____________________
Od tłumacza: To opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem fanfiction Kaelynisfree, które możecie znaleźć w oryginale tutaj. Polecam przeczytanie najpierw wersji angielskiej, ponieważ nawet najlepsze tłumaczenie nie odzwierciedli ogromnego kunsztu literackiego.
Od tłumacza.2: Znalazłam tego fanfica przez przypadek na tumblrze, na blogu, który obecnie już nie istnieje, a kolejna wersja, którą odnalazłam na AO3 była trochę inna :v Tak więc pierwsza wersja się różni od drugiej, a moja wersja różni się jeszcze bardziej, bo zależało mi na jeszcze większej emocjonalności, więc trochę poleciałam z tłumaczeniem :v No ale sami oceńcie i dajcie znać w komentarzach, co sądzicie.
____________________

Wycieńczenie obezwładnia Aveline. Chciałaby odpocząć choćby na moment, jednak nadchodzących potworów jest coraz więcej i więcej. Tnie na oślep mieczem. Jeszcze nigdy nie wydawał się jej tak ciężki jak teraz.
Wesley upada.
– Jestem skażony – szepcze, błagając o śmierć.
Aveline nie ma sztyletu, pozostał jej jedynie miecz. Przebija Wesleya, zastanawiając się czy Stwórca kiedykolwiek usłyszał jej modlitwy. Ale to już bez znaczenia. Wesley umarł. Musi iść dalej.
Wstaje z tarczą w dłoniach, ledwo utrzymując się na roztrzęsionych nogach. Pomioty są wszędzie. Nic więcej nie może już zrobić. Walczy tak długo jak tylko może, pewna, że umrze.
Ale nagle pomioty zaczynają uciekać, a słońce przysłaniają ogromne skrzydła smoka. Być może sam arcydemon przybył, by zakończyć jej męki.

____
Aveline cudem dostaje się do Kirkwall.
– Walczyłaś nawet, gdy nie było już nadziei – mówi smocza kobieta.  – Potrzebuję takiej nieustępliwości.
Aveline przybywa do Kirkwall z medalionem, ale na tym kończy się jej szczęście. Spędza tygodnie w głodzie pod murami miasta, zanim udaje jej się dostać do środka.
Zostaje Strażniczką w Straży Miejskiej. Ale za jaką cenę, zastanawia się.
Kirkwall nigdy nie było dobrym miejscem. Dla kogokolwiek.

____
Aveline nigdy go nie spotyka, ale Varric Tethras sądzi tak samo – Kirkwall nigdy nie było dobrym miejscem.
Stoi w Mrokowisku przed małą, zrujnowaną kliniką, patrząc jak Bartrand próbuje przekonać jakiegoś maga, Szarego Strażnika, do oddania im map potrzebnych do ekspedycji. Mężczyzna wygląda na wycieńczonego.
– Posłuchaj – mówi Varric, gdy jego brat zaczyna zastraszać maga templariuszami. – Jestem pewien, że nie jesteś w Kirkwall tylko po to, by pomagać biednym i potrzebującym. Może jest coś, w czym moglibyśmy ci pomóc? W zamian chcemy tylko map. Dogadajmy się.
Blondyn unosi brew.
– Skoro już o tym mowa… – zaczyna, a Varric idzie za nim, mijając nadal wściekającego się brata. Złością tego nie załatwią.

____
Bartrand nie przybywa do Zakonu tej nocy, ale Varric i tak podąża za Strażnikiem.
Zastają ich templariusze.
Varric ukrywa się, bo co innego mógłby zrobić? To nie jego walka. Patrzy, jak mag próbuje wyrwać się z zasadzki, ale chwilę później leży już martwy na zimnej posadzce świątyni. Templariusze nie znają litości.
Jakiś czas później Bartrand pokazuje bratu wszystkie mapy, jakie znalazł plądrując klinikę, gdy Varric był razem z magiem w Zakonie. Mężczyzna chyba nazywał się Anders. Ale teraz to bez znaczenia.
Nie mieli innego wyjścia, ale Varric i tak nie pochwala decyzji Bartranda. Przynajmniej uwolni się od niego po zakończeniu ekspedycji.

____
Nazywają to Mieczem Miłosierdzia, ale pomijając jego symbol na ich zbrojach, templariusze w Kirkwall nie mają litości.
Aveline oddaje amulet elfom i odprowadza młodą Dalijkę do obcowiska, zostawiając ją na pastwę losu. Nie ma czasu, by opiekować się magiem krwi, ale daje jej ostrzeżenie, które wszyscy zbyt często ignorują: templariusze nie mają litości.
Odwiedza jeszcze kiedyś obcowisko. Jakiś elf mówi jej, że „Pierwsza” została zabrana do Katowni. Że templariusze przyszli pewnego dnia i wywlekli ją z domu.
To była tylko kwestia czasu, myśli Aveline.

____
– Przydała by nam się dodatkowa para rąk, Isabelo – mówi Varric do piratki w karczmie „Pod Wisielcem”, kilka dni przed wyruszeniem na ekspedycję.
– Bardzo chciałabym przez miesiąc eksplorować Głębokie Ścieżki – mówi kobieta, uśmiechając się znad piwa – ale mam tutaj jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Varric wzdycha, stukając się z nią kuflem.
– Cóż, szkoda. Ale przynajmniej spróbuj się nie wpakować w za duże tarapaty do mojego powrotu, dobra? Chcę od ciebie usłyszeć jeszcze parę historii.
– Przyrzekam, że opowiem ci o wszystkich największych skandalach, gdy tylko skończysz plądrować Głębokie Ścieżki mówi Isabela, całując go w policzek z uśmiechem.
– Dlaczego wszystko co mówisz brzmi tak sprośnie? – pyta Varric, zamawiając dla nich następną kolejkę. Całą noc spędzają na piciu, rozmowach i zabawie.
Nigdy więcej jej nie spotyka. Przed wyjazdem na ekspedycję słyszy tylko, że wpadła w zasadzkę w Zakonie, tam, gdzie wcześniej templariusze zamordowali maga z kliniki.
Varrica to nie dziwi.
Kirkwall zawsze odbiera mu najlepszych ludzi i nie daje nic w zamian.

____
Aveline śledzi podejrzanego elfa w Górnym Mieście podczas patrolu. Mężczyzna ma gniew w oczach i krew na okutych metalem rękawicach. To nie wróży nic dobrego.
Idzie za nim aż do zrujnowanej posiadłości. Wchodząc po schodach nawet nie zauważa, że stoi już za nią, czekając, aż się odwróci.
Jednym płynnym ruchem jego dłoń przeszywa jej ciało. Nigdy nie czuła takiego bólu i wie, że nigdy już nie poczuje go ponownie.
Ta myśl prawie przynosi jej spokój.

____
To ostatnia historia, jaką Varric słyszy przed wyjazdem na ekspedycję – białowłosy elfi mag zarżnięty przez oddział templariuszy. Świecił się, jakby używał magii, mówi Varricowi jego informator, ale walczył mieczem.
To i tak bez znaczenia. Żadna broń nie uchroniłaby go przed śmiercią.
Została po nim tylko krótka historia.

____
Varric długo myśli o wszystkich opowieściach, jakie usłyszał, gdy drzwi się za nim zamykają, a Bartrand zostawia go na pewną śmierć.
Pomiotów nie obchodzą jego historie, ale Varric, jak zawsze optymista, sądzi, że to wystarczy. Nie pozostało mu już nic innego.
Gdy wystrzela ostatni bełt, a jego jedyną bronią staje się ostrze na końcu Bianki, zaczyna się zastanawiać, jakich opowieści już nigdy nikomu nie opowie.
Byłyby wspaniałe, tego jest pewien. Ale nie byłyby o Kirkwall. To miasto i tak nie miało nic dobrego do powiedzenia.
Varric jest prawie szczęśliwy, że nie musi tam umierać.
Prawie.

Tagged: , ,

6 komentarzy:

  1. Powiem tak... Mało zaskakujące, ale znacznie bardziej wolę wersję, w której Hawke`owie (a przynajmniej ich część) jednak przeżyli ;')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same here :'D Cały team z DA2 to taka banda wyrzutków, która do szczęścia potrzebuje jakiegoś Hawke'a.

      Usuń
  2. Prawie jak opiekunka na wycieczce szkolnej dla trudnej młodzieży ;')

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Pewnie pani mnie nie pamięta, ale byłam na 1 turnusie moondrive camp prowadzonym przes panią. No i jestem Antonina :). Ostatnio wreszcie weszłam na pani bloga... Jest genialny! "głód" to moja obozową miłość.
    Pozdrawiam cieplutko Antonina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miałabym cię zapomnieć Antonino <3 Dziękuję Ci bardzo :D

      Usuń

Fanfiction i tłumaczenia by Rammaru © 2013 | Powered by Blogger | Blogger Template by DesignCart.org