Assassin's Creed – Altair/Malik - Modern AU
Jednoręki kierowca, Tajemniczy Głos Z Głośnika i nocne zmiany w Drive-Thru McDonald's.
____________________
____________________
Od tłumacza: To opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem „Pull up, pick up" autorstwa tanyart, które możecie znaleźć w oryginale tutaj. Polecam przeczytanie wersji angielskiej w pierwszej kolejności, ponieważ nawet najlepsze tłumaczenie nie odzwierciedli kunsztu literackiego autora.
Od tłumacza.2: Miał być dzisiaj trzeci rozdział "Paris Burning", ale przypomniało mi się o tym właśnie ficu. Wiąże się z nim wspaniała historia, a mianowicie w sumie to nie taka wspaniała, to był po prostu pierwszy fic, jaki w życiu przetłumaczyłam. Dwa lata temu, na obozie literackim poznałam pewne dwie dziewczyny, które tak jak ja lubiły Assassin's Creed, a że już wtedy byłam zagorzałą fanką Altaira oraz Malika i dzielnie czytałam fici, postanowiłam przetłumaczyć im to opowiadanie, by razem ze mną mogły się jarać. Dwa lata minęły, odnalazłam ten plik na dysku za namową Ani (która nawiasem mówiąc była moim beta testerem, dziękuję Aniu :>) i przeczytałam go jeszcze raz, pamiętając, jak bardzo byłam z niego kiedyś zadowolona. Czytałam i płakałam. Ludzie, zawsze czytajcie dwa razy coś zanim to będziecie chcieli wysłać w świat. Korekta tego zajęła mi praktycznie połowę dnia, co obejmowało nie tylko poprawienie podstawowych błędów, ale sprawdzanie zgodności z oryginałem, która była momentami bliska zeru. Po gruntownej edycji już powinno być dobrze. Uff. No dobra, zabierajcie się do czytania.
____________________
Zapomnijmy, choćby na
moment, że Malik nie powinien prowadzić. Nie powinno go tu nawet być, gdy siedzi
tak uwięziony na siedzeniu kierowcy, z braciszkiem przewieszonym przez jego
kolana, który wykrzykuje swoje pijane zachcianki do rdzawiącego pudełka z głośnikiem.
Jest środek tygodnia, a Malik ma sprawdzian z nauk politycznych jutro z rana –
technicznie rzecz biorąc dzisiaj, skoro
jest już pierwsza w nocy – jednak nie mógł z czystym sumieniem pozwolić, by Kadar
prowadził, wracając do domu z imprezy elitarnych studentów. Szczególnie, gdy jedzie
ze swoimi okropnymi znajomymi. A przez to, że są tacy okropni, zmusili Malika
by został ich szoferem na jedną noc. Jak to się stało, sam nie wie, jednak ma
nadzieję, że istnieją okoliczności, które pozwalają jednorękiemu mężczyźnie prowadzić,
gdy wszyscy inni w samochodzie postradali zmysły przez ilość alkoholu we krwi.
Czego Malik nie jest w
stanie zrozumieć – jak zmusili go do zawiezienia ich do McDonald’sa? Biorąc pod
uwagę, jak bardzo są pijani (i to, że jest to McDonald’s), Kadar i jego przyjaciele prawdopodobnie zwrócą
wszystko, co zjedzą.
Menu jest zdecydowanie za
jasne dla oczu Malika, a przez opary politycznych terminologii, które nadal unoszą
się w jego myślach, wszystko wydaje się lekko surrealistyczne. Na ekraniku wyświetla
się zdecydowanie zbyt dużo burgerów i zbyt dużo rzeczy, które zaczynają się od
prefiksu Mc.
– Chcę jednego – Kadar ogłasza
do głośnika.
– Jednego z czego? – męski głos, który odpowiada wydaje
się płaski i niewzruszony, zupełnie jak Malik. Bratnia dusza, można powiedzieć.
Tyle, że zamknięta w małym pomieszczeniu pełnym tłuszczu i zapachu spalonego
oleju.
– Jednego ze wszystkiego – pomrukuje Kadar i zaczyna
się śmiać, gdy wszyscy trzej jego przyjaciele na tylnych siedzeniach rechoczą przez
jego przejaw genialnego poczucia humoru.
– Sir, zdaję mi się, że jest pan pijany i niepokoi mnie to, bo korzysta
pan Drive-Thru, co sugeruje, że używa pan samochodu.
Świetnie, teraz Malik
nie ma innego wyboru, jak tylko wtrącić się w tę rozmowę.
– Nope, to ja jestem ich szoferem.
– Bardzo mi przykro.
– Mi także – odpowiada
Malik, wciskając Kadara z powrotem na jego siedzenie. – Po prostu daj mi cztery
najtańsze zestawy i colę do nich.
– Dobrze – mówi głos, a
na ekranie wyświetla się kwota do zapłacenia. – Proszę podjechać pod okienko
drugie.
Właśnie tak robi Malik,
zastanawiając się, jak ukryć swoją twarz, by nie umrzeć ze wstydu. Jednak w końcu
to i tak się nie liczy – płaci kobiecie (do której definitywnie głos z głośnika
nie należał), a ona wręcza mu jedzenie w papierowej torbie, nawet nie patrząc na niego i na Kadara, który razem ze swoimi popaprańcami wala się po
samochodzie.
– Jesteś najlepszy,
brachu – mruczy Kadar, łapiąc za torbę z jedzeniem.
– Ta, wisisz mi – odchrząkuje
Malik, jednak zanim jest w stanie zmienić bieg, kobieta z okienka wyciąga w
jego stronę parujący kubek kawy. Malik patrzy na nią przez moment, bijąc się z
myślą o po prostu wzięciu go – boże, kawa naprawdę przydałaby mu się w tym
momencie – lecz jego uczciwość wygrywa tę rundę. – Nie zamawiałem tego.
Kobieta strzela gumą do
żucia i przenosi wzrok na miejsce w głębi kuchni za sobą, którego Malik nie
jest w stanie zobaczyć.
– On twierdzi, że
będziesz tego potrzebował.
Malik chce zapytać o
imię, jednak kawa wylewa się z wieczka, gdy ją odbiera, a zanim mężczyzna przestaje
wić się z bólu, dziewczyna zamyka mu okno przed nosem, nawet nie przepraszając.
Dopiero potem przypomina sobie, że w zasadzie on też nie miał okazji, by
podziękować.
Stawia kawę w stojaku
na kubki, nieuważnie wycierając rękę o koszulę Kadara, który wyje i pyta, dlaczego
on nie dostał żadnej kawy. Jednak
Malik nie ma czasu, by o nim myśleć, bo koncentruje się na znalezieniu tezy do
swojej pracy semestralnej (także na jutro).
Lecz
kawa nadal jest gorąca, gdy wraca do domu i siada przed laptopem, więc przynajmniej
tyle zostało mu z tej nocy.
*
* *
Malik
przeczytał gdzieś kiedyś, że powinno się jadać w fast-foodach raz na miesiąc,
jeśli w ogóle. Jednak minął niecały tydzień, a on znowu przyjechał samochodem do
McDonald’sa. Tym razem godzina jest rozsądniejsza niż pierwsza w nocy, a Kadar na
szczęście siedzi już w domu i grzecznie uczy się chemii organicznej, okropnie
głodując.
–
Najtańszy zestaw z colą i powiększone frytki – mówi Malik, stukając palcami o kierownicę.
Do takich rzeczy musi się posuwać, gdy nie chce się mu gotować.
–
Och, to ty – odzywa się znajomy męski głos. – Znowu prowadzisz imprezowy samochód?
Malik
jęczy, wszystko sobie przypominając, jednak mimo tego się uśmiecha.
–
Nie dzisiaj – mówi, a po chwili szybko dodaje: – Dzięki za tę kawę ostatnim
razem. Naprawdę pomogła.
–
Kwota do zapłacenia to sześć dolarów i dziewięćdziesiąt cztery centy. Okienko
drugie. Aha, i nie mam pojęcia, o czym mówisz. Ja nie daję darmowych kaw dla jakiś cierpiących szoferów. Jak ci to
w ogóle przyszło do głowy?
–
Och. To musiała być jakaś okropna pomyłka, w takim razie – mówi Malik, uśmiechając
się szeroko.
W
głośniku na chwilę zapada cisza, a gdy głos odzywa się ponownie, mężczyzna po
drugiej stronie próbuje opanować śmiech.
–
Oczywiście, sir. To nigdy więcej się
nie powtórzy. Okienko drugie, proszę.
Malik
podjeżdża zaciekawiony we wskazanym kierunku, jednak znowu ta sama kobieta
bierze od niego pieniądze i wręcza mu jedzenie. Tym razem nie daje mu kawy,
tylko strzela gumą do żucia.
Malik
wraca do domu i rzuca torbę z jedzeniem na łóżko przed zapuchniętymi oczami brata,
który od razu dziko rozszarpuje papier. Dziesięć opakowań z miodem wypada z torby,
rozsypując się po podłodze.
–
Dlaczego wziąłeś tego aż tyle? – pyta Kadar, zdziwiony.
–
Nie wziąłem – burczy Malik, kręcąc głową i schyla się, by pozbierać wszystkie
opakowania.
*
* *
–
To dlatego, że jesteś taki słodki – mówi głos, po czym jego nonszalancki ton
staje się jakby zawstydzony. – Poza tym, to było zabawne.
–
Łał – Malik mówi po dłuższej chwili. – Nie wiem, co jest gorsze – przekaz sam w
sobie, czy fakt, że mówisz mi to dwa tygodnie później.
–
Większość ludzi nazwałaby mnie czarującym
– głos w głośniku wydaje się urażony. – A te dwa tygodnie to twoja wina.
Malik
przewraca oczami.
–
Nie mogę jeść w McDonald’sie codziennie. A skoro już o tym mowa, to zamawiam
sałatkę Caesar.
–
Wiesz, że sałatki są równie niezdrowe? Przytyjesz.
–
Założę się, że twój kierownik cię kocha.
–
Jestem najlepszym sprzedawcą, jakiego ma – mówi głos, umiejętnie przekazując
sarkazm bez użycia jakichkolwiek widocznych emocji.– Moje usługi są bez zarzutu.
Okienko drugie, dupku.
Malik
podjeżdża i otrzymuje swoją niezdrową sałatkę oraz definitywnie niezdrowego
McFlurry za darmo.
Po
powrocie do domu daje go Kadarowi. Jemu nie grozi nabranie kilku
nadprogramowych kilogramów.
*
* *
Głośniki
się popsuły.
–
Nie słyszę cię! – krzyczy głos, donośnie jak dzwon, jednak najwidoczniej nie
słyszy nic z tego, co mówi Malik. – Może gdybyś się wychylił—
Malik
mruczy niezadowolony pod nosem i rozpina pasy. Zaciąga ręczny i otwiera okno,
wyciągając głowę na zewnątrz.
–
Kurczaki McNuggets! – krzyczy, zmieniając swoje zamówienie z każdym następnym
wrzaskiem. – Te specjalne, za pięć dolarów! Boże, nie słyszysz mnie nawet bez
głośników?! Głupi, głupi, niekompetentny nowicjusz!
–
Cześć – odzywa się ponownie głos, a wszystko, co zamówił przez ostanie pięć
minut wyskakuje na ekraniku z kwotą powyżej stu dolarów. Malik wpatruje się pusto
w wyświetlacz. – Spójrz za siebie.
Malik
obraca się i widzi małą, czarną, półsferyczną kamerkę mrugającą do niego. Mężczyzna
żałuje, że nie ma obu rąk, ale jeden środkowy palec też wystarczy.
–
Jesteś pierdolnięty.
–
Okienko drugie, proszę!
***
–
Kiedy wyślesz mnie wreszcie do okienka pierwszego? – pyta Malik, patrząc, jak rozświetla
się wyświetlacz . Zapomina, co przed chwilą zamówił, ale to już nie jest ważne.
– Czy ono w ogóle istnieje?
–
Och, nie. Nie mogę tego zrobić, sir. Okno
pierwsze jest dla specjalnych klientów.
A minął już miesiąc, Maria się za tobą stęskniła.
–
Za pierwszym razem wylała na mnie kawę.
–
Jest taka urocza, nieprawdaż?
Nagle
inny głos pojawia się w tle, a Malik poznaje go po charakterystycznym strzeleniu
gumą do żucia.
–
Umiera z ciekawości, by spytać o twoje imię! – śmiech Marii da się słyszeć
ponad dźwiękami rzucania słuchawkami po całej kuchni.
–
Okno drugie – cedzi przez zęby pierwszy
głos, a potem linia się urywa.
Malik
podjeżdża i wręcza Marii kartę kredytową.
*
* *
Może
to trochę dziwne dla Malika, jednak do Drive-Thru wraca trzy dni później, z
kartką po brzegi zapisaną bazgraniną różnych zamówień i wskazówek, kto co chce
jeść.
Głos
z głośnika brzmi neutralnie, choć Malik domyśla się, że mężczyzna po drugiej
stronie jest zaskoczony.
–
Dobrze, a więc: trzy zestawy piątki, jedna bez pomidora, jedna bez ogórka z
tych bez pomidora, i jedna z pomidorem. Jedna jedynka, dodatkowa sałata i ser,
ale tylko kanapka, nie cały zestaw. Dwie szóstki, bez sosu w jednej. Cole do
wszystkich, plus dodatkowa kawa i dwa ciastka z jabłkami. Jest jakaś impreza
dziś w nocy, czy coś?
Ekran
Drive-Thru rozświetla się jak jakaś szalona gra wideo i pierwszy raz, odkąd Malik
zaczął rozmawiać z Tajemniczym Głosem Z Głośnika, stwierdza, że jest on naprawdę dobry w swojej pracy.
–
Zajęcia grupowe – mówi Malik – I tym razem się śpieszę.
–
Nie nazywamy tego fast-foodem bez powodu, Malik – odzywa się głos, tym razem
jakoś bardziej zadowolony z siebie niż kpiący, jak zazwyczaj. – Okienko
pierwsze, proszę.
Malik
gwałtownie odpala samochód.
*
* *
–
Nie byłem w stanie cię nawet zobaczyć – burczy niezadowolony, dwa tygodnie
później.
–
Może gdybyś zamówił mniej, nie niósłbym tylu toreb zasłaniających mi twarz – mówi
głos z przekąsem. – Co mogę ci dziś zaoferować?
–
Jedno ciastko czekoladowe – mówi Malik sarkastycznie.
–
Pięćdziesiąt centów. Okienko drugie!
Malik
uderza czołem o klakson na kierownicy.
*
* *
–
Dla dziewczynki czy chłopca?
Przez
chwilę Malik stara sobie przypomnieć, że mówią o zabawkach z Happy Mealu.
–
Chłopca – mówi, odwracając się do kamery. Uśmiecha się.
W
głośniku zapada cisza, zupełnie jakby głos także próbował sobie przypomnieć, o
czym mówią.
–
Fajnie – Tajemniczy Głos Z Głośnika odpowiada inteligentnie i zapomina powiedzieć Malikowi, by
podjechał do okienka drugiego.
*
* *
Malik
uczy się w swoim pokoju, gdy do pomieszczenia wchodzi Kadar z cheeseburgerem w dłoni.
Mężczyzna krzywi się na ten zapach. Zaczyna mieć szczerze dość McDonald’sa.
–
Nigdy nie uwierzysz, co się właśnie stało – mówi Kadar, opierając się o framugę
drzwi.
–
Niech zgadnę, pojechałeś do McDonald’sa i jakiś wariat flirtował z tobą przez
głośnik.
Kadar
uśmiecha się.
–
Dokładnie. Używałeś mojego samochodu?
–
A jeśli nadal to robię?
–
Malik, masz jedną rękę.
–
Pozwalałeś mi prowadzić już wcześniej – odpowiada, odrywając się na chwilę od pisania
notatek.
–
To było raz, trzy miesiące temu i byłem pijany – Kadar zażenowany pociera kark dłonią.
–
Trzy miesiące? – pyta Malik, podnosząc głowę akurat, by dostać opakowaniem po
cheeseburgerze w twarz.
–
Tak, więc przy okazji mógłbyś zamówić Romantyczny Obiad Dla Dwojga z dodatkowymi
Spacerami Po Plaży, jak następnym razem będziesz kradł mi samochód – prycha Kadar.
Malik
odkłada powoli długopis.
–
Co?
–
To powiedział mi ten gościu z Drive-Thru, zanim zorientował się, że nie mówi do
ciebie. Spytał, kiedy wreszcie zamówisz Romantyczny Obiad Dla Dwojga z
dodatkowymi—
–
Słyszałem za pierwszym razem i nie stało się to choćby trochę mniej żenujące.
–
Co nie? – mówi Kadar radośnie. – Nie jestem jakimś tam koneserem męskiego
piękna, ale jak dla mnie, to znalazłeś tam sobie całkiem niezłego chłopaka.
To,
o wiele bardziej niż wszystko inne, wytrąca Malika z równowagi.
–
Widziałeś go?
–
A ty nie? W ogóle znasz jego imię? O
mój boże, nie znasz. Nazywa się—
–
Kradnę twój samochód – oświadcza Malik, przerywając Kadarowi. Zatrzymuje się przed
drzwiami i wyciąga rękę, w niemym oczekiwaniu.
Kadar
śmieje się, rzucając mu kluczyki.
*
* *
Kiedy
Malik dojeżdża pod Drive-Thru, wyciąga głowę przez okno i macha do kamery. Nie patrzy
nawet na ekran, gdy zamawia zestaw pierwszy z colą.
–
To wszystko? – pyta głos dziwnie profesjonalnym tonem. Nie zdziwiłoby to Malika,
gdyby nie wiedział, co wcześniej stało się z Kadarem.
–
Ta. Jakoś nie mam dzisiaj ochoty na Romantyczny Obiad Dla Dwojga z dodatkowymi
Spacerami Po Plaży.
Głośniki
praktycznie emanują niemym zażenowaniem. Nawet wyświetlacz jest pusty.
–
Twój brat – głos załamuje się na każdym słowie – jest kłamcą i okropną osobą.
–
Okienko pierwsze? –pyta Malik słodko.
–
Okienko pierwsze.
*
* *
Człowiek,
którego Malik widzi przez okno nie jest tym, którego się spodziewał.
–
Nastawiałem się na starego, łysiejącego, otyłego gościa – przyznaje. – Ale masz
przynajmniej plamę tłuszczu na koszuli.
–
A ty masz jedno ramię. Jak ty w ogóle prowadzisz?
–
Bardzo ostrożnie z wieloma szerokimi zakrętami.
Malik
patrzy na mężczyznę. Tajemniczy Głos Z Głośnika ma złote oczy, bliznę przecinającą
usta, a cała jego twarz jest daleka od bycia poważną. Ale Malik nie poświęca
zbyt dużej uwagi detalom, bo głos jest mu bardziej znajomy. Spogląda na identyfikator
przypięty na koszuli.
–
Altair – czyta. Powaga z jego twarzy od razu znika, a zamiast niej pojawia się
lekki uśmiech.
–
Witaj w McDonald’s, Malik – mówi Altair, wychylając się przez okno. – Czy mogę
przyjąć twoje zamówienie?
Malik
nienawidzi głupich tekstów na podryw, jednak ten może zaakceptować, bo Altair
czekał na ten moment bardzo długi czas. Ostatecznie zamawia Zestaw Randkowy z dodatkowymi
Filmami, Muzyką i Tańcem.
I
jest to jedyna rzecz, którą Malik kiedykolwiek ponownie zamówi w McDonald’sie.
Nigdy nie grałem w AC. Nie grałem to chyba nawet mało powiedziane. Nie znam tego świata, nie znam praw, którymi się rządzi, ale przede wszystkim nie znam jego bohaterów.
OdpowiedzUsuńPomimo to, jakimś cudem, uśmiech nie schodził z moich ust ani na chwilę, podczas czytania tego fica.
Aż teraz głupio się czuję kiedy o tym myślę i wyobrażam sobie siebie, siedzącego przed monitorem z wielkim bananem na twarzy, czytającego o bohaterach, o których nie mam zielonego pojęcia.
Powinnaś zdecydowanie częściej przekopywać dysk, bo być może czai się tam więcej takich perełek.
Jeśli chodzi o moją przygodę z AC to zakończyła się ona na początku pierwszej części, więc naprawdę nie miałam pojęcia o kim będę czytać. Nie zmienia to jednak faktu, że przez cały tekst szczerzyłam się jak głupia do telefonu ;) Mam nadzieję na więcej takich znalezisk na dysku :)
OdpowiedzUsuńAchhh, bałam się, że się spodoba, bo ogółem ten fic nie jest jakoś super dobry, ale za to bardzo "słodki", chyba najsłodszy z całego fandomu. Co do postaci... Pozwolę sobie tutaj zarysować mniej więcej ich historie, bo charaktery da się opisać jednym słowem (a przynajmniej tak było na początku fabuły) - Altair jest arogancki, a Malik szorstki. Jednak ich przeszłość jest o wiele bardziej skomplikowana. Gdy Malik, Altair i Kadar są jeszcze młodymi członkami zakonu asasynów, zostają wysłani do Świątyni Salomona by wypełnić misję. Ogółem to już wtedy Malik ostrzega Altaira, żeby nie łamać zasad i żeby się tak nie popisywać przed jego bratem, bo Kadar jest z nich najmłodszy i najmniej doświadczony. Jednak Altair sobie zabija niewinnych i rozpoczyna walkę z przebywającymi tam templariuszami. Przez jego arogancję Malik zostaje ranny, przez co traci lewą rękę, a Kadar ginie, czego Malik nie może wybaczyć Altairowi, który za niepowodzenie przypłaca tylko degradacją do najniższej rangi w zakonie. Ogółem to Malik zostaje rafiqiem, takim gościem siedzącym w biurze asasynów i rozdającym misje, no i ten nieszczęsny Altair musi do niego chodzić, a on go bardzo nienawidzi i zawsze się kłócą :’) Jednak potem zaczynają nabierać do siebie szacunku i doceniać wzajemne prace, a potem Malik nazywa go swoim przyjacielem, Altair przeprasza go i wszyscy żyją długo i szczęśliwie (udaję, że dalej wcale nikt nie zginął i w ogóle). Mam nadzieję, że to jakoś cię przybliżyło do tego całego uniwersum i jeszcze raz dziękuję za przeczytanie :> (btw, w grze wyglądają mniej więcej tak:)
OdpowiedzUsuńHah w sumie nie wiem co odpisać, bo twój komentarz jest bardzo podobny do tego Płaskiego Kubka, więc pozostaje mi jeszcze raz podziękować i liczyć, że kiedyś zagrasz w Assassin's Creed :>
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź i garść niezbędnych informacji.
OdpowiedzUsuńTeraz, dzięki nim, czuję się być nieco bliżej uniwersum.
Przynajmniej wreszcie nie będę jedynym człowiekiem na świecie, który jedyne co wie o Altairze to to, że jest asasynem.
No nie! To najsłodszy fic o tej dwójce i to jest niezaprzeczalny fakt! Najgorsze jest to, że nawet jeśli czyta się to wiele razy, to uśmiecha się przed komputerem ciągle tak samo, nawet po latach ;>
OdpowiedzUsuńNo wreszcie jakieś pożądne opowiadanie z tej serii! Naszukałam się ich, zaczynając od postaci z jedynki, po brotherhood, black flag, unity i Syndicate. Wszystko.
OdpowiedzUsuńWreszcie, ucząc się pieprzonych obręczy kończyny dolnej, znajduję Altaïra i Malika z żyjącym Kadarem. OH matko, to było genialne. Postacie mniej kanoniczne, bo Malik za mało warczał, jednak przyjemnie się czytało.
Więcej takich opowiadań, nie tylko w realiach teraźniejszości, ale i w uniwersum. Byłoby cudnie.
Pozdrawiam
Ecl.
Ps: pokój i bezpieczeństwo
Hahah zdecydowanie! :D Kiedyś czytałam mnóstwo fanficów z AC i baaardzo trudno było zaleźć coś naprawdę dobrego. Ale cieszę się, że to opowiadanie ci się spodobało :D
Usuń