niedziela, 29 marca 2015

Todd Allison and the Petunia Violet – Elijah/Meredith - SPOILERY 
Nie był pewien, czy przez to przeszedł czy nie, ale Elijah spał na kanapie.
____________________
Od tłumacza: To opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem „Hazy" autorstwa Phantasm1313, które możecie znaleźć w oryginale tutaj. Polecam przeczytanie wersji angielskiej w pierwszej kolejności, ponieważ nawet najlepsze tłumaczenie nie odzwierciedli tego ogromnego kunsztu literackiego.
Od tłumacza.2: Ten tekst posiada spoilery do rozdziału 13 "Love and Libel" komiksu Todd Allison and the Petunia Violet. Czytać na własną odpowiedzialność. 
Od tłumacza.3: Chciałam wstawić cokolwiek, a że miałam ten tekst - oto jest. Łał jestem pewna, że zupełnie nikt nie czytał tego webcomica, więc możecie przeczytać go tutaj. Grafika bardzo szybko się poprawia i postaci są wspaniałe, więc bardzo łatwo się w nich zakochać i przez nie cierpieć. To właśnie cierpienie było przyczyną przetłumaczenia tego oto krótkiego tekstu. [Za korektę ponownie dziękuję Ernestowi (chyba? nie pamiętam, kto mi to poprawiał, ale ty, Erneście, jesteś najbardziej prawdopodobny)]. Miłego czytania.
____________________ 


Elijah drzemie rozłożony na kanapie. Jego długa noga krzyżuje się elegancko z drugą, ukazując kawałek fioletowej skarpetki. Twarz, która opadła mu bezwładnie we śnie, jest częściowo przysłonięta przez rondo fedory. To był dla niego ciężki dzień w pracy, myśli Meredith.
Meredith… stoi gdzieś z nim w pomieszczeniu, ale nie jest pewien gdzie. Ciągle widzi wszystko pod innym kątem, więc podejrzewa, że musi chodzić po pokoju. Czuje jednak, że stoi w miejscu. Coś zimnego i ciężkiego wciśnięte jest w jego dłoń. Gdy patrzy w dół, niczego tam nie ma.
Jego ręka jest pusta.
Elijah otwiera leniwie oko i uśmiecha się tajemniczo do Mereditha. Ten grymas wpełza pod jego skórę, gdy Elijah zaciąga się długo papierosem (skąd on się tu wziął?) i wstaje. Mija go i wchodzi do kuchni. Meredith drży; ciarki przechodzą mu po plecach, krew studzi w żyłach. Elijah zostawia za sobą szlak szkarłatu z każdym kolejnym krokiem.
Mruga i już go nie ma.
Meredith nie pamięta siadania, ale przecież musiał, skoro wstał i podążył za nim do kuchni. Gdy widzi, że mężczyzna nadchodzi, Elijah posyła w jego stronę dekoncentrujący uśmiech i rozpościera ramiona. Z ciężko bijącym sercem Meredith wbiega na oślep w jego objęcia i kiedy zbliża swoją twarz do Elijaha, przechylając policzek, ciężar w jego ręku staje się realny.
Spojrzenie drugiego mężczyzny łagodnieje, gdy lufa pistoletu dotyka jego klatki piersiowej.
Nie. Nie to. Nigdy to. Wyplątuje się z objęć i kładzie pistolet na blacie.
– Pamiętasz – Elijah szepcze mu do ucha.
– Elijah, ja… – zaczyna, ale nigdy nie kończy.
Meredith zrywa się ze snu na gwałtowne uderzenie w drzwi; jego oczy prawdziwie się otwierają. Patrzy w dół, w dłoni widzi pistolet.
Elijah drzemie rozłożony na kanapie. Jego długa noga krzyżuje się elegancko z drugą, ukazując kawałek fioletowej skarpetki.
Jego oczy są puste. Nawet po śmierci jest dla Mereditha całym światem.
Kolejne uderzenie w drzwi.
Och, tak. Policja.
Och.
Czyli jednak udało mu się dotrzymać słowa.

Tagged: , ,

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Fanfiction i tłumaczenia by Rammaru © 2013 | Powered by Blogger | Blogger Template by DesignCart.org