Od autora: Powinnam wspomnieć, że fragment po niemiecku jest z "Pasji według Świętego Mateusza" Bacha, a świerszcze są w niektórych kulturach zapowiedzią śmierci.
Od tłumacza: To opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem „Untitled" autorstwa cyanocorax, które możecie znaleźć w oryginale tutaj. Polecam przeczytanie wersji angielskiej w pierwszej kolejności, ponieważ nawet najlepsze tłumaczenie nie odzwierciedli tego ogromnego kunsztu literackiego.
Od tłumacza.2: Hahaha okej a więc powróciłam z PAconu, na którym miałam kilka prelekcji i na jednej z nich podałam się jako przykład bloga z tłumaczeniami i zupełnie pominęłam fakt, że nie wstawiałam niczego od trzech miesięcy :') Dlatego też - enjoy. To jest generalnie dość stare tłumaczenie, bo z połowy 2014 roku, ale to czas najwyższy by je wstawić. Wiele tu było niezręczności językowych, dlatego nie brzmi to tak dobrze jak chciałam, ale i tak wybrnęłam z kilku dziwnych zdań. Za wszystkie inne poprawki dziękuję Ernestowi.
Od tłumacza: To opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem „Untitled" autorstwa cyanocorax, które możecie znaleźć w oryginale tutaj. Polecam przeczytanie wersji angielskiej w pierwszej kolejności, ponieważ nawet najlepsze tłumaczenie nie odzwierciedli tego ogromnego kunsztu literackiego.
Od tłumacza.2: Hahaha okej a więc powróciłam z PAconu, na którym miałam kilka prelekcji i na jednej z nich podałam się jako przykład bloga z tłumaczeniami i zupełnie pominęłam fakt, że nie wstawiałam niczego od trzech miesięcy :') Dlatego też - enjoy. To jest generalnie dość stare tłumaczenie, bo z połowy 2014 roku, ale to czas najwyższy by je wstawić. Wiele tu było niezręczności językowych, dlatego nie brzmi to tak dobrze jak chciałam, ale i tak wybrnęłam z kilku dziwnych zdań. Za wszystkie inne poprawki dziękuję Ernestowi.
____________________
Bite my tongue, I taste your blood
Never thought that I could bite hard enough
Opowiedziała mu raz historię.
Siedzieli wtedy na jej balkonie z nogami wsuniętymi pod balustradę, pozwalając
im zwisać swobodnie nad Conduit Street, a na jej wskazującym palcu balansował kieliszek.
Sebastian widział jak ze szczerym uwielbieniem patrzyła na naczynie; wiedział, że nie przetrwa następnych pięciu minut.
Jej historia brzmiała tak:
– Czy wiedziałeś, Sebastianie, że gdy miałam siedem lat, ukradłam starszej
siostrze jaszczurkę i urządziłam jej wiwisekcję we własnym pokoju, używając
wyłącznie nożyczek mamy i noża kuchennego? Cóż, tak właśnie zrobiłam. A
następnego wieczora moja siostra postanowiła, że włoży pod moją poduszkę
świerszcze jej jaszczurki, żeby się zemścić. Gdy obudziłam się wcześnie rano,
pełzały po całym moim ciele, wchodziły mi do ust, gnieździły pod językiem, aż w
końcu, ups, chyba pogryzłam jednego,
ale tylko kilka razy, dla zabawy. Potem wstałam i przeszłam się po pokoju, zrzucając
z siebie ich ciała to tu, to tam, rozgniatając je na podłodze. Złapałam za
nożyczki, nadal w całości pokryte krwią jaszczurki i poszłam do mojej siostry.
Podpełzłam do niej i z dłonią nad jej ciepłymi, czerwonymi ustami, zalałam
deszczem spadających ze mnie nadal świerszczy, a potem wzięłam nożyczki i—
Uśmiechnęła się wtedy, machnęła dłonią i pozwoliła kieliszkowi na
upadek. Żadne z nich nawet nie patrzyło, gdy szkło rozbijało się o ziemię; ona
– zbyt pogrążona we wspomnieniach, on – zbyt zajęty oglądaniem kości jej
nadgarstków, ukazujących się i znikających z każdym kolejnym ruchem.
– I co zrobiłaś? – zapytał.
– Ciach ciach – odpowiedziała, wzruszając ramionami w kolorze mleka.
– Ciach ciach – mówi, nadstawiając nożyczki.
Są w jej zapleśniałej łazience z kafelkami na ścianach i brudnym
lustrem nad rozpadającą się umywalką. Siedzi na stołku w wannie, mokre włosy
ślizgają się między łopatkami. Palce wystukują fugę na boku uda,
bada-bump-da-baa-dum, zawsze miała sentyment do Bacha.
Sebastian bierze nożyczki, sprawdza ich krawędź na opuszce
wskazującego palca. Wszystko,
powiedziała mu. Część gry. Zimny metal dotyka skóry na jej karku.
– Tyle?
– Krócej.
Przesuwa nożyczki.
– Tyle?
– Mmm…
Jej nogi krzyżują się i rozplatają, a potem znowu krzyżują. Tnie w
rytm jej uderzeń, ciach-ba-da-da, nie patrzy na spadające czarne pasma.
– Wie bist du so erbleichte! – śpiewa, jej głos dzwoni o ściany i
sufit jak krzyk, a on widzi w jej oczach marzenie, nadzieję, modlitwę, że jego
ręka się ześlizgnie, by nożyczki—
Kiedy go całuje, jest już po wszystkim; spłukali jej włosy w
odpływie. Owinęła jego nieśmiertelniki wokół swojej szyi, musnęła krawędzie
oczu czarnym cieniem, przetestowała nowy uśmiech w poplamionym, potłuczonym
szkle. Sebastianowi zostają resztki jej włosów na całym ciele i czuje, jak
kłują go w skórę. A ona patrzy, jak się drapie; liże kącik jego ust i szepcze:
– Świerszcz, świerszcz.
– Świerszcz, świerszcz.
A jutro ona umrze.
(Sebastian nie pragnie jej tak, jak pragnie innych kobiet. Zupełnie
go tłamsi, wywraca na drugą stronę, tnie pod wierzchnimi warstwami skóry, by
nawet nie mógł patrzeć jak krwawi. Kiedyś zastanawiał się, czy nie byłoby
łatwiej, gdyby żyła w ciele mężczyzny, jednak którejś nocy, patrząc jak prześlizguje
się przez perfumowany tłum w czarnym garniturze i srebrnym krawacie, stwierdził,
że nie zrobiłoby to żadnej różnicy, nawet najmniejszej).
Nauczy ją jak ukryć pistolet, przyciśnie końcówki palców do żłobień w
jej klatce piersiowej, wystuka pożegnanie w alfabecie Morse’a.
– Możesz zrobić ze mną wszystko co zechcesz – ona powie do
nieznajomego, do cienia na dachu, a najgorsze będzie to, że będzie mówiła poważnie.
(Siedzi za nim w taksówkach, widuje go w domu nocami, mówi mu „siad”
i „aport” i „zabij”, wciąga go, dusi. Chce być królem, chce być królową; „W
połowie Józefiną, w połowie Napoleonem, mój drogi”, Penelopą, Odyseuszem albo
Korą albo Hadesem albo Bogiem albo niczym albo nikim. Więcej niż sumą jej wyszczerbionych,
pięknych kawałków.
– Gardzę etykietami – mówi mu, zakładając jego koszule, jego krawaty,
jego ciemne, skórzane rękawiczki. Stając się sobą pod inną skórą).
Jutro. Krótkie włosy szargane przez wiatr, białe palce owinięte wokół
spustu.
(– Sebastianie – mówi, ramiona zrównane z biodrami; kość, duch – wolę
myśleć, że odszedłeś i zakochałeś się we mnie. – Czarna jak żuk śpiewa,
straszy, pełznie. Rozkłada go na kawałki.)
Opowie mu historię.
Jestem nieogarnięta i zupelnie nie pamiętam kim był Sebastian. Z tego powodu cały tekst nie miał dla mnie sensu :(
OdpowiedzUsuńJednak bardzo się cieszę, że powróciłaś i pozostaje mi czekać na inne tłumaczenia :)
Daj znać kiedy następnym razem będziesz miała panele na konwencie :)
Sebastian głównie pojawiał się w książce, generalnie był pułkownikiem i był jednym z największych wrogów Sherlocka tuż obok Moriartiego. Ostatecznie został skazany na więzienie :> A w współczesnej wersji wyobrażają go sobie o tak: (Zawsze w myślach widzę go jak Erwina Smitha z Shingeki No Kyojin ;d). Hahah teraz robię sobie przerwę od konwentów i może ewentualnie będę mieć coś na Animatsuri, ale to się zobaczy. Dziękuję za odwiedzenie bloga :D
OdpowiedzUsuń